Po tym poście nazwiecie mnie mnie rosyjskim agentem, opłacanym rublami prosto z Moskwy, ale co ja poradzę, że mam takie, rusofilskie własne poglądy. W dupie mam to jak wielu nazwie mnie agentem, V kolumną Kremla, ja wiem swoje. Liczę się z tym, że wiele osób się ze mną nie zgodzi, bo moje zdanie jest inne niż powszechna obiegowa opinia. Dla tych, którzy wroga widzą w Rosji odsyłam do mojego postu o chorobie zwanej rusofobią. No dobra, przejdźmy do sedna. Od dawna mnie korciło, żeby napisać post o wojnie w Donbasie, o Noworosji, żeby powiedzieć wam co o tym wszystkim myślę. W mediach dawno już nic o tym nie było. Zapomniany konflikt można powiedzieć. Trochę nakręcali, trochę było głośno, ale teraz zajęli się innymi rzeczami, a tam, zaledwie tysiąc kilometrów od granic Polski, zwykli ludzie nadal giną od pocisków artyleryjskich!
Polskie media mają to do siebie, że nieważne jak bardzo by się nawzajem opluwały, tak na Rosję plują razem po równo. Skoro na Rosję to i na wszystko co z nią związane, więc i na powstańców w Noworosji. A skoro plują na Rosję to kochają Ukrainę. O samej Ukrainie i odradzającym się na niej kulcie Stiepana Bandery opowiem w innym poście. Mój pogląd na kwestię Ukrainy, Rosji i Donbasu ewoluował. Na początku byłem tak jak większość, za Ukrainą. W listopadzie 2013 roku paliłem w oknie świeczkę dla Kijowa, dla Ukrainy. Dziś bym tego nie zrobił. Bo widzę, że Ukraińcom cały ten Majdan przyniósł więcej szkód niż korzyści. Ale o tym opowiem obok mojego zdania na temat dzisiejszej Ukrainy, w innym wpisie.
W każdym razie, w czasie tych wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w Kijowie, głowę podnieśli prorosyjscy separatyści. Iskrą do rozniecenia konfliktu było uchylenie przez nowy, prounijny rząd, ustawy o językach regionalnych. Co prawda ustawa była świeża, bo zaledwie z 2012 roku, ale to był dla mieszkających na Ukrainie Rosjan cios wystarczający. Zabierz Słowianinowi wolność - najzacieklej się będzie o nią bił. Wyobraźcie sobie, że mieszkacie w państwie, którego język urzędowym nie jest waszym państwem narodowym. Ale w tym regionie jest was dużo, możecie mówić w urzędach swoim językiem, dzieci mogą uczyć się go w szkołach jako pierwszego języka. I nagle władze tego państwa odbierają wam to prawo. Chyba każdy by się wkurwił, co nie?
I w takiej sytuacji zostali postawieni Rosjanie ze wschodu Ukrainy. Zdesperowani, niepewni jutra, nie wiedzący co stanie się dalej, chwycili za broń. Początkowo bronią to były kije baseballowe i myśliwskie sztucery, dzisiaj są to karabiny szturmowe, czołgi, bojowe wozy piechoty i transportery opancerzone. Mieszkańcy Krymu przeprowadzili referendum, zaakceptowały je władzę Rosji i zaanektowały półwysep. To był dość śmiały ruch. Nie dziwię się Putinowi, że nie wsparł bardziej swoich rodaków w Donbasie; musiałby liczyć się z interwencją Zachodu (tzn. dla nich byłby to tylko pretekst, żeby wyeliminować zagrożenie).
Wracając jednak do Donbasu; na wskutek co raz bardziej zdecydowanych działań separatystów na wschodzie Ukrainy powstały dwie republiki: Doniecka Republika Ludowa (w rosyjskiej transkrypcji DNR) i Ługańska Republika Ludowa (w rosyjskiej transkrypcji LNR), obie od początku w stanie wojny z Ukrainą, od której próbują się odłączyć. Kim są ci ludzie i o co tak naprawdę walczą?
To Rosjanie, Słowianie, którzy walczą, żeby ich ziemia była rosyjska, żeby była wolna. Przez lata rząd Ukrainy był prorosyjski, nagle po przewrocie ma miejsce gwałtowny zwrot ku Zachodowi, na Ukrainie coraz mocniej do głosu dochodzą skrajni nacjonaliści, dla których bohaterami są członkowie UPA. Rosjanie poczuli się zagrożeni, a nie mając wpływu na to co się dzieje w Kijowie, zrobili to co im pozostało - chwycili za broń.
Z półcywilnych grup, w których bronią były kije baseballowe i myśliwskie sztucery powstała regularna armia, dysponująca dobrym (choć oczywiście nie najlepszym) rosyjskim sprzętem. To, że Rosjanie dostarczali im zaopatrzenie jest bezsprzeczne, nie zdobyliby tyle atakując Ukraińców. Ale to chyba normalne, że wspomaga się swoich rodaków, czyż nie?
Najcięższe walki miały miejsce w latach 2014-15, na początku konfliktu. Od 2016 następuje wyhamowanie działań, które dzisiaj mają postać nielicznych wymian ognia i ostrzałów artyleryjskich. Dobrze byłoby, gdyby te pociski trafiały tylko w żołnierzy. Niestety, pociski spadają na ulice Doniecka i na domy w podmiejskich wsiach. Tam giną cywile, zwykli ludzie, którzy po prostu chcą żyć. Ale według mediów w naszym kraju, to Rosjanie są agresorami, a Ukraińcy nigdy by nie strzelili do cywila, oni się tylko bronią. A to właśnie Rosjanie z Donbasu bronią się przed agresją.
Teza, że narody mają prawo do samostanowienia była popularna na Zachodzie, gdy NATO uzasadniało okrutny atak na Serbię, w czasie wojny o Kosowo w 1999. No i gdzie dzisiaj to prawo, skoro Noworosję widzicie tylko jako część Ukrainy? Co do wojny; niby obowiązują porozumienia z Mińska, ale prawda jest tak, że nikt ich nie przestrzega. Słyszałem wypowiedzi żołnierzy z armii obu republik, którzy mówią, że nieraz chcieli by atakować, odpowiedzieć ogniem, ale często muszą siedzieć spokojnie, gdyż ich dowództwo wie, że każda ich odpowiedź zostanie przedstawiona na Zachodzie jako atak.
W mediach głównego nurtu (a raczej ścieku) nie znajdziecie żadnych informacji o Donbasie, świat znalazł sobie ciekawsze tematy. Zresztą ich przedstawienia i tak były bardzo stronnicze i z założenia antyrosyjskie. Ale informacje można zdobyć, jest serwis informacyjny novorossia.today, w Doniecku mieszka i pracuje Dawid Hudziec, jedyny chyba polski fotoreporter, który odważył się wyjechać do Noworosji i stamtąd pokazywać prawdę o Donbasie. W tym miejscu składam mu wyrazy szacunku, za jego odwagę i poglądy, za to, że naprawdę nie bał się trzymać swoich przekonań i za to, że zależy mu na pokazaniu prawdy. Jego profil znajdziecie na facebooku, Dawid robi świetne zdjęcia.
Nie wiem jakie jest powszechne wyobrażenie o tym jak wygląda Donbas; ja widziałem zdjęcia, oglądam nagrania stamtąd. W tej chwili Donieck został w dużej mierze odbudowany, jest to piękne miasto, które naprawdę tętni życiem, mimo tego, że linia frontu rozciąga się zaledwie kilka kilometrów dalej. Obie republiki to nie ledwo ciągnące pseudopaństwowe twory, które żyją tylko z pomocy Rosji. Oczywiście konwoje humanitarne bardzo pomagają mieszkańcom, niemniej jednak są to normalnie funkcjonujące państwa, które mają swoją administrację, urzędy, armię, politykę, wydają też swoje dokumenty. Ludzie tam żyją, starają się jak mogą, byle ich życie było normalne, żeby zapomnieć o strachu przed ostrzałem Ukraińców. Odbudowała się także gospodarka, nie można zapomnieć, że Donbas to region bardzo przemysłowy, kraj pełen kopalń węgla, hut, fabryk, etc. Większość tych zakładów przemysłowych naprawdę działa.
O Donbasie mógłbym mówić bez końca, trzeba jednak powoli przechodzić do podsumowania. Jak widzę przyszłość Donbasu? Nie mam pojęcia, jak długo będzie trwał obecny stan. Ukraińcy mogą pogodzić się ze stratą i DNR wraz z LNR uzyskają niepodległość. Może w wyniku jakichś porozumień powrócą do Ukrainy jako autonomiczne regiony? Może przyłączy ich do siebie (co jest najbardziej wątpliwe) Rosja? Czy Ukraińcy rozpoczną ofensywę (bo jak na razie obie strony stoją na linii frontu) i spróbują odbić Donbas zbrojnie? Jeśli tak, to czy powstańcy wytrzymają? Czy wesprze ich bezpośrednio Rosja? Jeśli tak to czy, i jak odpowie na to NATO? Możliwych scenariuszy jest dużo i nie mam pojęcia, który będzie miał miejsce.
Ciekawi was pewnie dlaczego popieram w tej wojnie stronę powstańców? Bo to Słowianie, którzy walczą o wolność. Świat nie jest idealny, polityka i nacjonalizm podzieliły Ukraińców i Rosjan, tak sobie bliskich. Ukraińcy kształtują swoją świadomość narodową i politykę historyczną głównie na postaciach zbrodniarzy z UPA. Idą w skrajny nacjonalizm, szowinizm, wręcz w neonazizm. To nie jest dobra droga, bo prowadzi tylko do zła. Na początku popierałem w tym konflikcie Ukraińców, byłem jednak zaślepiony przez media i wewnętrzną rusofobię; potem zacząłem zajmować pozycję pomiędzy obiema stronami, teraz jednak moje serce bije po stronie Noworosji. Po stronie wolnych Słowian, którzy chcą sami stanowić o sobie i żyć wolni i bezpieczni. Jestem po stronie tych pięknych ideałów, jestem po stronie prawdziwych Słowian. Chciałbym kiedyś pojechać do Donbasu i zobaczyć to wszystko na własne oczy, uścisnąć rękę dzielnym żołnierzom, którzy bronią ojczystej ziemi, powiedzieć do nich, że są mi braćmi.
Czuję, że posta trzeba kończyć, ale czuję też, że temat wyczerpałem w zaledwie dziesięciu procentach. Chciałoby się mówić i mówić. Uważajcie sobie co chcecie, część pewnie nazwie mnie rusofilem i zdrajcą, ale ja po prostu jestem Słowianinem i teraz nie potrafię już inaczej patrzeć na to wszystko. Jestem ciekaw waszego zdania na ten temat. Slava Noworossija!
P.S. Spójrzcie na tę flagę Federacyjnej Republiki Noworosji (projekt niestety niezrealizowany, ale nie o to w tej dygresji chodzi). Czy nie przypomina wam pięknego Southern Cross, który zamieszczałem przy okazji postu o Skonfederowanych Stanach Ameryki? Jeśli macie wątpliwości o co walczą mieszkańcy Donbasu to tu jest odpowiedź. Oni są jak konfederaci; walczą o swoją wolność. Ta flaga jest obecnie używana w obu republikach jako flaga wojenna, jest to częsty emblemat noszony przez żołnierzy w formie naszywek, a także jako sztandar poszczególnych oddziałów.
To Rosjanie, Słowianie, którzy walczą, żeby ich ziemia była rosyjska, żeby była wolna. Przez lata rząd Ukrainy był prorosyjski, nagle po przewrocie ma miejsce gwałtowny zwrot ku Zachodowi, na Ukrainie coraz mocniej do głosu dochodzą skrajni nacjonaliści, dla których bohaterami są członkowie UPA. Rosjanie poczuli się zagrożeni, a nie mając wpływu na to co się dzieje w Kijowie, zrobili to co im pozostało - chwycili za broń.
Z półcywilnych grup, w których bronią były kije baseballowe i myśliwskie sztucery powstała regularna armia, dysponująca dobrym (choć oczywiście nie najlepszym) rosyjskim sprzętem. To, że Rosjanie dostarczali im zaopatrzenie jest bezsprzeczne, nie zdobyliby tyle atakując Ukraińców. Ale to chyba normalne, że wspomaga się swoich rodaków, czyż nie?
Najcięższe walki miały miejsce w latach 2014-15, na początku konfliktu. Od 2016 następuje wyhamowanie działań, które dzisiaj mają postać nielicznych wymian ognia i ostrzałów artyleryjskich. Dobrze byłoby, gdyby te pociski trafiały tylko w żołnierzy. Niestety, pociski spadają na ulice Doniecka i na domy w podmiejskich wsiach. Tam giną cywile, zwykli ludzie, którzy po prostu chcą żyć. Ale według mediów w naszym kraju, to Rosjanie są agresorami, a Ukraińcy nigdy by nie strzelili do cywila, oni się tylko bronią. A to właśnie Rosjanie z Donbasu bronią się przed agresją.
Teza, że narody mają prawo do samostanowienia była popularna na Zachodzie, gdy NATO uzasadniało okrutny atak na Serbię, w czasie wojny o Kosowo w 1999. No i gdzie dzisiaj to prawo, skoro Noworosję widzicie tylko jako część Ukrainy? Co do wojny; niby obowiązują porozumienia z Mińska, ale prawda jest tak, że nikt ich nie przestrzega. Słyszałem wypowiedzi żołnierzy z armii obu republik, którzy mówią, że nieraz chcieli by atakować, odpowiedzieć ogniem, ale często muszą siedzieć spokojnie, gdyż ich dowództwo wie, że każda ich odpowiedź zostanie przedstawiona na Zachodzie jako atak.
W mediach głównego nurtu (a raczej ścieku) nie znajdziecie żadnych informacji o Donbasie, świat znalazł sobie ciekawsze tematy. Zresztą ich przedstawienia i tak były bardzo stronnicze i z założenia antyrosyjskie. Ale informacje można zdobyć, jest serwis informacyjny novorossia.today, w Doniecku mieszka i pracuje Dawid Hudziec, jedyny chyba polski fotoreporter, który odważył się wyjechać do Noworosji i stamtąd pokazywać prawdę o Donbasie. W tym miejscu składam mu wyrazy szacunku, za jego odwagę i poglądy, za to, że naprawdę nie bał się trzymać swoich przekonań i za to, że zależy mu na pokazaniu prawdy. Jego profil znajdziecie na facebooku, Dawid robi świetne zdjęcia.
Nie wiem jakie jest powszechne wyobrażenie o tym jak wygląda Donbas; ja widziałem zdjęcia, oglądam nagrania stamtąd. W tej chwili Donieck został w dużej mierze odbudowany, jest to piękne miasto, które naprawdę tętni życiem, mimo tego, że linia frontu rozciąga się zaledwie kilka kilometrów dalej. Obie republiki to nie ledwo ciągnące pseudopaństwowe twory, które żyją tylko z pomocy Rosji. Oczywiście konwoje humanitarne bardzo pomagają mieszkańcom, niemniej jednak są to normalnie funkcjonujące państwa, które mają swoją administrację, urzędy, armię, politykę, wydają też swoje dokumenty. Ludzie tam żyją, starają się jak mogą, byle ich życie było normalne, żeby zapomnieć o strachu przed ostrzałem Ukraińców. Odbudowała się także gospodarka, nie można zapomnieć, że Donbas to region bardzo przemysłowy, kraj pełen kopalń węgla, hut, fabryk, etc. Większość tych zakładów przemysłowych naprawdę działa.
O Donbasie mógłbym mówić bez końca, trzeba jednak powoli przechodzić do podsumowania. Jak widzę przyszłość Donbasu? Nie mam pojęcia, jak długo będzie trwał obecny stan. Ukraińcy mogą pogodzić się ze stratą i DNR wraz z LNR uzyskają niepodległość. Może w wyniku jakichś porozumień powrócą do Ukrainy jako autonomiczne regiony? Może przyłączy ich do siebie (co jest najbardziej wątpliwe) Rosja? Czy Ukraińcy rozpoczną ofensywę (bo jak na razie obie strony stoją na linii frontu) i spróbują odbić Donbas zbrojnie? Jeśli tak, to czy powstańcy wytrzymają? Czy wesprze ich bezpośrednio Rosja? Jeśli tak to czy, i jak odpowie na to NATO? Możliwych scenariuszy jest dużo i nie mam pojęcia, który będzie miał miejsce.
Ciekawi was pewnie dlaczego popieram w tej wojnie stronę powstańców? Bo to Słowianie, którzy walczą o wolność. Świat nie jest idealny, polityka i nacjonalizm podzieliły Ukraińców i Rosjan, tak sobie bliskich. Ukraińcy kształtują swoją świadomość narodową i politykę historyczną głównie na postaciach zbrodniarzy z UPA. Idą w skrajny nacjonalizm, szowinizm, wręcz w neonazizm. To nie jest dobra droga, bo prowadzi tylko do zła. Na początku popierałem w tym konflikcie Ukraińców, byłem jednak zaślepiony przez media i wewnętrzną rusofobię; potem zacząłem zajmować pozycję pomiędzy obiema stronami, teraz jednak moje serce bije po stronie Noworosji. Po stronie wolnych Słowian, którzy chcą sami stanowić o sobie i żyć wolni i bezpieczni. Jestem po stronie tych pięknych ideałów, jestem po stronie prawdziwych Słowian. Chciałbym kiedyś pojechać do Donbasu i zobaczyć to wszystko na własne oczy, uścisnąć rękę dzielnym żołnierzom, którzy bronią ojczystej ziemi, powiedzieć do nich, że są mi braćmi.
Czuję, że posta trzeba kończyć, ale czuję też, że temat wyczerpałem w zaledwie dziesięciu procentach. Chciałoby się mówić i mówić. Uważajcie sobie co chcecie, część pewnie nazwie mnie rusofilem i zdrajcą, ale ja po prostu jestem Słowianinem i teraz nie potrafię już inaczej patrzeć na to wszystko. Jestem ciekaw waszego zdania na ten temat. Slava Noworossija!
P.S. Spójrzcie na tę flagę Federacyjnej Republiki Noworosji (projekt niestety niezrealizowany, ale nie o to w tej dygresji chodzi). Czy nie przypomina wam pięknego Southern Cross, który zamieszczałem przy okazji postu o Skonfederowanych Stanach Ameryki? Jeśli macie wątpliwości o co walczą mieszkańcy Donbasu to tu jest odpowiedź. Oni są jak konfederaci; walczą o swoją wolność. Ta flaga jest obecnie używana w obu republikach jako flaga wojenna, jest to częsty emblemat noszony przez żołnierzy w formie naszywek, a także jako sztandar poszczególnych oddziałów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz