Długo zbierałem się do napisania kolejnego posta, bo i ciężko szło mi pisanie o czymś tak, żeby to trafiło tutaj. W innej formie pisania nie próżnowałem, chociaż i tak sporo jeszcze przede mną do napisania.
Tytuł posta jest dość dziwny, ale i sam post będzie specyficzny. Pomysł na niego przyszedł mi do głowy dzisiaj, gdy słuchałem Rewizji, a konkretnie utworu ,,Tramwaj''. Żeby była jasność o czym będę pisał daję tutaj na początku linka do utworu: https://www.youtube.com/watch?v=0wLX4ePq28w
Ten utwór (jak i parę innych z tego krążka) zmusza do pewnych refleksji, do pewnego zastanowienia się nad samym sobą i nad tym jakim się jest. Zwłaszcza refren daje pewnego kopa mózgowi i porusza myślenie:
,,Czy zastanawiałeś się
Co byś zrobił, gdybyś mógł
Bezkarnie zabijać
Gdybyś był jak Bóg?''
No właśnie, co bym wtedy zrobił? Co Ty byś wtedy zrobił?
Wiecie co? Ja pewnie bym z tego skorzystał. Zwłaszcza, gdybym mógł robić to bezkarnie. Jeśli nie masz świadomości, że zostaniesz za dany czyn ukarany, jeżeli nie ma żadnych barier zewnętrznych to jakie wtedy pozostają ograniczenia? Jedynie moralność i sumienie - ograniczenia wewnętrzne, które są relatywne. A jeśli jesteś bezkarny, a w dodatku masz w tym czynie jakiś cel? To co stoi na przeszkodzie, żeby to zrobić?
Tak bym zapewne wtedy działał. Nie silę się, żeby kreować się na cudownego, wspaniałego człowieka. Jestem po prostu ludzkim człowiekiem - ale człowiekiem myślącym.
Możliwość bezkarnego zabijania to władza. O wiele prawdziwsza władza niż to co ma każdy teraz, czyli możliwość zabijania. Gdy jesteśmy bezkarni, gdy znikają bariery i ograniczenia, to wtedy dopiero zaczynamy widzieć naszą naturę i dostrzegamy to jacy jesteśmy.
Przypomina mi się książka ,,Moskal'' Michała Gołkowskiego oraz przytoczone w niej słowa Stalina o tym, że to nie władza psuje ludzi, ale to zepsuci ludzie ciągną do władzy. A może ci ludzie psują się w czasie tego? Albo może mając władzę ujawnia się u nich, prawdziwa natura parszywych istot jakimi są. A może lepiej powiedzieć, jakimi jesteśmy też my; bo należymy przecież do tego samego gatunku. Wychodziłoby z tego, że tak naprawdę to ludzie są zepsuci od samego swojego początku, z samej definicji.
To wszystko co ich teraz ogranicza, to moralność, sumienie, zasady, normy, prawo. Nazwijcie to jak chcecie, ale to wszystko jest wytworem samego człowieka, który po trochu usiłuje oszukać swoją naturę.
Wracając jeszcze do ,,Moskala''; nie dziwię się szanownemu autorowi, który powiedział, że nie zniósłby drugiej takiej książki i uświadomił sobie w pewnym momencie, że mógłby żyć jak Artur Wiktorowicz. Bezkarnie zabijać i mieć władzę.
Tak jak powiedziałem, myślę, że pewnie zachowałbym się podobnie, nie chcę oszukiwać samego siebie, ani kogokolwiek innego kto to czyta.
I tak, to wszystko wyszło ze słuchania jednego dobrego, punkowego kawałka. Tramwaj jest w nim tylko symbolem, czymś co poruszyło wyobraźnię i było motorem do pomyślenia nad sobą. Tak na marginesie, cenię sobie takie właśnie tramwaje, sytuacje, które sprawiają, że myślę o rzeczach, o których w innych przypadkach bym nie pomyślał. Bo ,,tak się właśnie zaskakuję i na nowo poznaję, gdy na chatę wracam nocnym tramwajem''.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz