niedziela, 19 lutego 2017

Moralności, dobra i zła krótka analiza

Ten post jest w dużej mierze kontynuacją pewnych problemów poruszonych w poprzednim poście. To w ogóle u mnie cud, że piszę kolejnego posta w tak krótkim odstępie czasu...
Ale nie o to chodzi. Chciałem trochę podywagować na temat moralności oraz kwestii pojmowania dobra i zła. Bo czy w naturalnym stanie człowieka istniało coś takiego jak moralność? Kiedy w ogóle człowiek wymyślił coś takiego jak moralność? I jeszcze ważniejsze pytanie, dlaczego to wymyślił?
Przecież moralność nie była mu potrzebna, najwyżej mogła ograniczać jego naturalne instynkty. Wiadomo, że gdy po ziemi chodził Homo Erectus, to istniały już u niego zaczątki życia społecznego, a więc i moralności. Czy moralność jest tym co czyni nas ludźmi i odróżnia od zwierząt?
Nie sądzę. Bo i można być człowiekiem nie mając moralności (a przynajmniej tego co większość ludzkości uznaje za moralność); jest się wtedy co prawda odrzuconym przez ludzi, ale człowiekiem jest się nadal.
Jednakże ja nie o tylko tym chciałem mówić. Każdy człowiek jakoś tam pojmuje dobro i zło, tak jest. Moje pytanie brzmi jednakże skąd się wzięło takie pojmowanie? Co zadecydowało o tym, że złe jest to, a dobre jest co inne? Bóg?
Ale który Bóg? Może Jahwe, jak powie każdy chrześcijanin (często wypierając się tego imienia) czy żyd? Ale Jahwe był bogiem tylko określonego ludu, wielbiony był tylko od pewnego czasu, nie jest on jedynym bogiem. Jest można powiedzieć tylko cząstką religii tego świata. I to niby ten ''wspaniały'' chrześcijański bóg dał ludziom dobro i zło?
Fakt, pojmowanie tych dwóch pojęć ma związek z religią, jednakże wywodzi się ono z religijnego podejścia, ale pochodzi tylko od człowieka. Jak to już zauważył mistrz Nietzsche: ,,Zaprawdę, ludzie sami nadali sobie wszelkie swe zło i dobro. Zaprawdę, nie przejęli go, ani go nie znaleźli, nie spadło im też ono jak głos z nieba''. Człowiek sam stworzył swoje dobro i zło. Pytanie, które już zadałem, ale zadam i kolejny raz:
Po co je stworzył?
Może człowiek tworząc to i nadając je sobie, chciał oszukać swoją naturę, oszukać samego siebie, że jest lepszym niż w rzeczywistości? Z ludzi zbyt często jednak wychodzi prawdziwa natura, żeby to oszustwo było udane. Tak więc może faktycznie człowiek całą tą swoją moralnością usiłuje nieudolnie oszukać własną naturę? Co to w takim razie mówi o nim samym?
I jak tu się dziwić mizantropom...
Człowiek chciałby wszystko mierzyć wedle schematu, który sam wymyślił, nie inaczej jest z dzieleniem rzeczy na dobre i złe. W genialnej powieści ,,Droga donikąd'', będącej zarazem prequelem jak i ostatnią częścią trylogii stalkerskiej Michała Gołkowskiego, jest to świetnie pokazane w refleksji Miszy na temat tego, gdzie się teraz znajduje i co robi. Moim zdaniem jest to jeden z najmocniejszych i najlepszych momentów w całej trylogii. Było tam nawiązanie właśnie do słów Zaratustry, za pomocą którego wielki Nietzsche przemawiał (a przynajmniej usiłował przemawiać) do ludzi. Chodziło w nich o to, że gdy przestanie się patrzeć na świat, dzieląc rzeczy na dobre i złe, to świat nagle staje się poukładany. Dziwne, co nie?
A może tak właśnie jest. Może trzeba odrzucić sztuczną moralność, może lepiej będzie wrócić do natury? Chyba, że powstrzymanie własnej natury gwarantuje postęp? Ale czy to postęp i zmiana jest najważniejsza? I tak panta rhei, na zmianę otoczenia nie mamy całkowitego wpływu. Pytanie teraz, czy to postęp powinien być priorytetem?
Pozostawię jednak tę kwestię, gdyż jak myślę nie jest ona póki co rozwiązywalna. W każdym razie, to co jest dobrem i złem jest czymś co człowiek sam sobie nadał. Odrzucając sztuczne bariery może ma szansę właśnie powrócić do natury? Bo skąd się wziął człowiek? Czy to faktycznie, błąd uczynił zwierzę człowiekiem jak mówił Nietzsche? Czy w takim razie, idąc za jego słowami, prawda miała tego człowieka uczynić z powrotem zwierzęciem? Kto wie, może jest nam pisane bycie zwierzętami, a teraz tylko oszukujemy swoją naturę, próbując się kreować na lepszych?
Jeśli tak, czy nie jest to żałosne? Postrzeganie wielu kwestii jest relatywne, tak i moralność ludzka jest różna. Kimże więc są ci, którzy sobie uzurpują prawo do głoszenia jedynie słusznej wersji moralności i etyki? Czy nie są to najgorsi, najbardziej niegodni zaufania, najwięksi oszuści? To o kogo konkretnie chodzi, pozostawiam już waszym myślom, ale ufam, że czytają to ludzie inteligentni.
Wracając jeszcze do ,,Drogi donikąd''; pewne rzeczy po prostu są i tyle i błędem jest szufladkowanie ich w kategoriach dobra i zła. Tak jak powiedziałem, jest to typowo ludzkie spojrzenie, a pewne rzeczy są naturalne. Były od początku, są i będą, tak jak naturalna była w ,,Drodze donikąd'' śmierć jednego ze stalkerów. Ona po prostu była.
W tym miejscu chyba skończę. Ku refleksji pozostawię wam to pytanie Nietzschego, które lubię zadawać sobie i innym do przemyślenia. Jedno z najlepszych chyba pytań jakie można sobie zadać.
,,Czy potrafisz sam dać sobie własne zło i własne dobro, i wolę swą zawiesić nad sobą jako prawo?''

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz