Często skupiam się w swoich postach na historii, na wszelkiej maści sprawach związanych z narodem, ludzkością w świecie, który nas otacza i którego jesteśmy częścią. Dziś jednak proponuję wyprawę. I to wyprawę niecodzienną, bo do Zony. Część z was kojarzy na pewno uniwersum S.T.A.L.K.E.R. wykreowane dzięki grze komputerowej. Stalker to jednak coś więcej, u jego genezy leżały kolejno: książka ,,Piknik na skraju drogi'' braci Strugackich, film ,,Stalker'' Andrieja Tarkowskiego i wreszcie katastrofa elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Ale uniwersum to także całkiem współczesne gry i książki.
Ja sam poznałem je od końca. Gdzieś tam zawsze się słyszało o sławnej katastrofie w elektrowni jądrowej, ale nigdy szerzej nie interesowałem się tym tematem. Do czasu, aż zacząłem się interesować literaturą post-apo. Zacząłem od osławionego Metra 2033, a chwilę później sięgnąłem po pierwszą polską książkę w uniwersum Stalkera, czyli ,,Ołowiany świt'' Michała Gołkowskiego. Twórczość Gołkowskiego poznałem parę miesięcy wcześniej, odkrywając cykl ,,Stalowe Szczury''. ,,Ołowiany świt'' został napisany, jak przyznaje sam autor, bardzo topornie, nie jest to książka zachwycająca stylem, jest mnóstwo zbyt długich opisów na kilka stron i miejscami schematyczność fabuły. Mimo wszystko miała w sobie magię świata, który mnie wciągnął. Zacząłem się interesować katastrofą w elektrowni i jej następstwami, a przede wszystkim chłonąć resztę książek Gołkowskiego w tym uniwersum. Dziś mocno się ono rozrosło, Gołkowski napisał cztery książki, przetłumaczył kilka od rosyjskiego ''ojca'' cyklu, Wiktora Noczkina, teraz piszą jeszcze Sławomir Nieściur i Krzysztof Haladyn. Wielu czytelników (ja również) męczy go pytaniami kiedy następny Stalker. No i niedługo wychodzi kolejny Stalker, tym razem autorstwa Joanny Kanickiej. Bardzo jestem ciekawy wejścia do Zony w wykonaniu kobiety.
Książkowa część uniwersum znacznie się rozrosła, trochę słabiej z grami; wielu wieszczy nadejście gry S.T.A.L.K.E.R. 2, ale póki co, po trzech częściach, nie widać na horyzoncie kolejnej. Ja szczerze mówiąc, bardzo mało grałem w gry, toteż najsłabiej znam część uniwersum, którą niektórzy uznają za najważniejszą, bo gdyby nie ona, to nie powstałyby książki, ale gdyby nie kilka wydarzeń z przeszłości to nie byłoby i gier.
Najważniejsza w tym wszystkim jest oczywiście sama katastrofa z dnia 26 kwietnia 1986 roku. Ja jednak nie będę o niej pisał, gdyż nie pamiętam wielu szczegółów (zwłaszcza technicznych), a nie chcę serwować wam kalki z artykułu na wikipedii. Trochę na ten temat poczytałem i przy okazji referatów z przedmiotów ścisłych, staram się robić je właśnie o Czarnobylu. Niemniej jednak zachęcam do zapoznania się z historią katastrofy. Były jednak przed katastrofą rzeczy, które stworzyły Stalkera, jeszcze przed jego właściwymi narodzinami.
Zaczęło się w 1972 roku od książki braci Arkadija i Borysa Strugackich, pt. ,,Piknik na skraju drogi''; na jej podstawie w 1979 powstał film ,,Stalker'' Andrieja Tarkowskiego, jeden z dziwniejszych, trudniejszych i zdecydowanie najlepszych filmów jakie widziałem. Tak więc fabularne podwaliny pod uniwersum Stalkera zaczęły powstawać niewiele później niż powstało miasto Prypeć.
Stwierdziłem, że post mieszczący przemyślenia o książce braci Strugackich, filmie Tarkowskiego i książkach Gołkowskiego byłby zdecydowanie zbyt długi, także niech ten będzie wstępem do dwóch, a może trzech kolejnych postów, ukazujących czym jest Stalker dla mnie.
A nadejdą one niebawem.
P.S. W zeszłym roku długo rozpisałem się o mojej ulubionej playliście z konfederackimi pieśniami. Niestety nie posłuchacie sobie wszystkiego z wybranymi przeze mnie klipami. Z youtuba usunięto ''I'm a Good Old Rebel'', rzekomo za szerzenie nienawiści (żałosne), a ''Dixie Land'', ''To arms in Dixie'' oraz ''Yellow Rose of Texas'' są zablokowane w moim kraju. Aż krew zalewa, mam nadzieję, że są jeszcze dobre, niezablokowane wykonania.
Ja sam poznałem je od końca. Gdzieś tam zawsze się słyszało o sławnej katastrofie w elektrowni jądrowej, ale nigdy szerzej nie interesowałem się tym tematem. Do czasu, aż zacząłem się interesować literaturą post-apo. Zacząłem od osławionego Metra 2033, a chwilę później sięgnąłem po pierwszą polską książkę w uniwersum Stalkera, czyli ,,Ołowiany świt'' Michała Gołkowskiego. Twórczość Gołkowskiego poznałem parę miesięcy wcześniej, odkrywając cykl ,,Stalowe Szczury''. ,,Ołowiany świt'' został napisany, jak przyznaje sam autor, bardzo topornie, nie jest to książka zachwycająca stylem, jest mnóstwo zbyt długich opisów na kilka stron i miejscami schematyczność fabuły. Mimo wszystko miała w sobie magię świata, który mnie wciągnął. Zacząłem się interesować katastrofą w elektrowni i jej następstwami, a przede wszystkim chłonąć resztę książek Gołkowskiego w tym uniwersum. Dziś mocno się ono rozrosło, Gołkowski napisał cztery książki, przetłumaczył kilka od rosyjskiego ''ojca'' cyklu, Wiktora Noczkina, teraz piszą jeszcze Sławomir Nieściur i Krzysztof Haladyn. Wielu czytelników (ja również) męczy go pytaniami kiedy następny Stalker. No i niedługo wychodzi kolejny Stalker, tym razem autorstwa Joanny Kanickiej. Bardzo jestem ciekawy wejścia do Zony w wykonaniu kobiety.
Książkowa część uniwersum znacznie się rozrosła, trochę słabiej z grami; wielu wieszczy nadejście gry S.T.A.L.K.E.R. 2, ale póki co, po trzech częściach, nie widać na horyzoncie kolejnej. Ja szczerze mówiąc, bardzo mało grałem w gry, toteż najsłabiej znam część uniwersum, którą niektórzy uznają za najważniejszą, bo gdyby nie ona, to nie powstałyby książki, ale gdyby nie kilka wydarzeń z przeszłości to nie byłoby i gier.
Najważniejsza w tym wszystkim jest oczywiście sama katastrofa z dnia 26 kwietnia 1986 roku. Ja jednak nie będę o niej pisał, gdyż nie pamiętam wielu szczegółów (zwłaszcza technicznych), a nie chcę serwować wam kalki z artykułu na wikipedii. Trochę na ten temat poczytałem i przy okazji referatów z przedmiotów ścisłych, staram się robić je właśnie o Czarnobylu. Niemniej jednak zachęcam do zapoznania się z historią katastrofy. Były jednak przed katastrofą rzeczy, które stworzyły Stalkera, jeszcze przed jego właściwymi narodzinami.
Zaczęło się w 1972 roku od książki braci Arkadija i Borysa Strugackich, pt. ,,Piknik na skraju drogi''; na jej podstawie w 1979 powstał film ,,Stalker'' Andrieja Tarkowskiego, jeden z dziwniejszych, trudniejszych i zdecydowanie najlepszych filmów jakie widziałem. Tak więc fabularne podwaliny pod uniwersum Stalkera zaczęły powstawać niewiele później niż powstało miasto Prypeć.
Stwierdziłem, że post mieszczący przemyślenia o książce braci Strugackich, filmie Tarkowskiego i książkach Gołkowskiego byłby zdecydowanie zbyt długi, także niech ten będzie wstępem do dwóch, a może trzech kolejnych postów, ukazujących czym jest Stalker dla mnie.
A nadejdą one niebawem.
P.S. W zeszłym roku długo rozpisałem się o mojej ulubionej playliście z konfederackimi pieśniami. Niestety nie posłuchacie sobie wszystkiego z wybranymi przeze mnie klipami. Z youtuba usunięto ''I'm a Good Old Rebel'', rzekomo za szerzenie nienawiści (żałosne), a ''Dixie Land'', ''To arms in Dixie'' oraz ''Yellow Rose of Texas'' są zablokowane w moim kraju. Aż krew zalewa, mam nadzieję, że są jeszcze dobre, niezablokowane wykonania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz