czwartek, 25 maja 2017

Laissez faire!

Wreszcie naszło mnie na kolejnego posta. Przyznam szczerze, że w ostatnim czasie na pisanie tutaj nie miałem czasu bądź zapału. Blogowi prawie miesiąc temu stuknął rok; przez ten czas miał on ponad 500 wyświetleń. Sam uważam to za dobry wynik, ale wiem, że mógł być o wiele lepszy. Nie chcę tu robić żadnych podsumowań i wywodów odnośnie aktywności przez ten rok. Grunt, że mam ochotę publikować dalej i czeka na mnie jeszcze od cholery tematów. A teraz już przejdę do jednego z nich.
Tytułem posta uczyniłem piękny francuski zwrot; piękny nie tyle w brzmieniu, co w znaczeniu. Te dwa proste słowa znaczą mniej więcej tyle co ''pozwólcie działać'' i wyrażają w zasadzie cały przekaz tego o czym chcę napisać. Dzisiejsze gadanie będzie bowiem o jednej z najpiękniejszych idei, która powstała wśród ludzi. Mam tu na myśli liberalizm. Uprzedzając głosy nacjonalistów i prawicowców - mój liberalizm to coś zupełnie innego niż to co dzisiaj występuje pod tym pojęciem. Pojęcie liberalizmu zostało nam skradzione, zdeptane i zmienione przez lewicę. Dzisiaj liberał to lewak, który przyzwala na wszystko w imię tolerancji i równości. A czego brakuje w tym wszystkim? Wolności. Lewica wypaczając to pojęcie wypaczyła nawet jego nazwę. Liberalizm pochodzi od łacińskiego liber, czyli wolny. Kim jest więc liberał w tłumaczeniu na polski? Wolnościowcem.
Dziś mało kto rozumie słowo liberał w jego pierwotnym, XVIII-wiecznym znaczeniu. Dlatego ja w razie czego precyzuje, że jestem liberałem klasycznym. Po samym określeniu siebie jako liberała, ktoś mógłby jeszcze (o zgrozo!) wziąć mnie za sojcalliberała. Swoją drogą samo określenie socjalliberał to nieporozumienie. Bo wolnościowiec z definicji nie może mieć nic wspólnego z socjalizmem, którego tradycyjnie jest wrogiem.
Czym jest więc liberalizm? Dla mnie to po prostu idea wolności. Przepięknej wolności połączonej z odpowiedzialnością. Wydawać by się mogło (i tak niektórzy twierdzą) że liberalizm to utopia. Utopią to jest socjalizm/komunizm i inne pokrewne wynaturzenia. Liberalizm można by wprowadzić w życie, tylko byłoby to niewygodne dla ludzi trzymających władzę. Obecna europejska scena polityczna zdominowana jest przez nijakich centrystów i lewicę, która nie dopuszcza do siebie chyba nawet samej myśli, że można funkcjonować w systemie wolnego rynku, minimalnego państwa, niskich podatków, braku socjala, prawa do posiadania broni i po prostu wolności.
Historia pokazała nam, że próby wprowadzenia utopijnych ustrojów kończą się wprowadzeniem totalitaryzmu, ale również pokazała jak dobrze rozwijać się może państwo, którego fundamentem jest liberalizm-leseferyzm. Dzisiaj mamy wiedzę o historii, która udowadnia słuszność idei liberałów. Ja jednak bardziej podziwiam jednego z twórców liberalizmu, Adama Smitha. Smith głosił idee wolnościowe, zanim praktyka potwierdziła ich słuszność. On miał odwagę zawołać Europę do wolności.
Czasem zastanawiam się czemu tyle ludzi na świecie pogrąża się w nienawiści z powodu wzajemnych różnic? Czy nie byłoby o wiele piękniejsze, gdyby nie wtrącać się do prywatnego życia każdego człowieka? Co im wszystkim szkodzi, że sąsiad w domowym zaciszu (podkreślam, domowym zaciszu, a nie wychodzi jak pajac na ulicę i krzyczy o tym) uprawia seks z innym mężczyzną? Niech w swojej sypialni robi co chce. Nic nikomu do tego. Albo co szkodzi, że ktoś wyznaje inną religię? Jego sprawa i jego sumienie, żaden człowiek nie ma prawa panować nad sumieniem drugiego człowieka. Przecież to wszystko nie jest trudne. To taka zdrowa, normalna tolerancja. Nie trzeba akceptować wszystkiego. Ale polecam zapamiętać sobie słowa Fryderyka Bastiata: ,,Moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka''. Ja się nimi kieruję.
Jeśli chodzi o mnie samego, to jestem wolnościowcem, ale jednocześnie jestem przeciwko demokracji. Demokracja to prosta droga do tyranii większości. Do tyranii - a więc totalitaryzmu. Wbrew tzw. liberalnym demokratom, może istnieć wolność bez demokracji. Ja sam jestem monarchistą, a w razie braku monarchy, zwolennikiem dyktatury. Może to brzmieć dziwnie, ale dyktator to nie zawsze krwawy tyran, to może być po prostu charyzmatyczny przywódca z silną władzą.
Mój ukochany liberalizm to też wolny rynek, najbardziej słuszny i najbardziej uczciwy system gospodarczy, jaki wymyślił człowiek, najbardziej przy tym naturalny. O samym wolnym rynku i kapitalizmie powiedziałem już parę słów więcej w innym poście. A podatki? Jak najbardziej można je zmniejszyć. Tylko trzeba być konsekwentnym i ograniczyć wydatki rządowe do minimum oraz zlikwidować socjal. Ludzie będą szczęśliwsi jak zostanie im więcej pieniędzy w kieszeni i przy okazji, pozbawieni państwowej pomocy, nauczą się odpowiedzialności.
No właśnie, odpowiedzialność. Mamy za sobą tysiące lat tworzenia różnych społeczności, a nadal nie żyjemy w społeczeństwie ludzi odpowiedzialnych. Państwo nadal twierdzi, że wie za człowieka lepiej co jest dla niego dobre. Dlaczego nie pozwolić mu działać (laissez faire!)? Jeśli chce skoczyć z mostu i się zabić? Sprawa jego i jego bliskich. Jego życie. Jeśli chce być ćpunem i nawet zaćpać się na śmierć? Jego prawo. Jeśli chce ryzykować na każdym kroku i narażać się bardziej niż inni ludzie, to czemu mu na to nie pozwolić. Liberalizm zakłada, że każdy człowiek jest odpowiedzialny i wie co robić ze swoim życiem. Nawet jeśli uznajemy coś za głupie i oceniamy to negatywnie. Tylko pozostaje kwestia tej odpowiedzialności. Chcącemu nie dzieje się krzywda. Jak chcesz coś zrobić, to licz się z tym co będzie potem. Chcesz wyjść na ulicę i zabijać ludzi? Proszę bardzo, ale dostaniesz karę śmierci (to niestety nie u nas, ale w paru jeszcze mądrych krajach tak). Każdy człowiek ma rozum, każdy człowiek myśli, każdy człowiek ma prawo działać. Żeby jednak to funkcjonowało w państwie musi być silne prawo. Jasne, mądre przepisy i jednakowe traktowanie przed wymiarem sprawiedliwości.
O liberalizmie można mówić godzinami, mi aż słów brakuje, żeby powiedzieć o nim wszystko i przekazać wszystko co bym chciał. Cały w zasadzie program liberałów najlepiej oddają te dwa piękne słowa: laisssez faire! To taki mój apel do rządzących; pozwólcie ludziom działać, a powstanie coś pięknego. A wy, moje czytelniki, weźcie sobie do serca te trzy słowa: ,,Wolność, własność, indywidualność!''