poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Ku pamięci Mistrza w smutną śmierci rocznicę

Mamy 10 kwietnia, cóż to za rocznica? Większość, która kojarzy tę datę powie, że to rocznica katastrofy smoleńskiej. Zgadza się, ale nie o nią mi chodzi. Dość mam tego corocznego burdelu robionego z związku z tym, jakby nie było, tragicznym wydarzeniem. Było, minęło, to nie jedyna katastrofa lotnicza, w której ginie wiele osób. Dziś jest jednak inna rocznica, znacznie dla mnie ważniejsza, niestety jednak, prawie że zapomniana i przyćmiona przez rocznicę katastrofy. Trzynaście lat temu odszedł geniusz, którego wspominam każdego 10 kwietnia. I to jego pamięci poświęcam ten post. I tak, więcej łez mógłbym uronić za tego człowieka niż za prezydenta, który zginął w Smoleńsku.
Domyśleliście się już o kim pisze? Jeśli nie, to potrzymam was chwilę jeszcze chwilę w niewiedzy. Człowiek, którego wspominam był na wskroś ludzki, przepełniony wadami, ulegający nałogom i niedoskonały. Ale jednocześnie genialny, godny miana mistrza. Człowiekiem nie był najlepszym, ale za to poetą - wybitnym. Jak nikt inny ujmował rzeczywistość, wytykał Polakom ich wady i drwił z nich. Był indywidualistą, prawdziwym artystą, którego w pewnym momencie masy przestały rozumieć. I to go chyba bolało najbardziej.
To oczywiście krótka charakterystyka Jacka Marcina Kaczmarskiego, poety, którego na dobrą sprawę odkryłem może z dwa lata temu. Tak jak wspomniałem znałem jego twórczość wcześniej, ale ograniczało się to tylko do jednego aspektu, mianowicie, że była to po prostu przyjemna muzyka do słuchania, o interesującej mnie tematyce. Poznałem go nie z osławionych ,,Murów'' (o których swoją drogą naskrobałem parę słów swego czasu), a z płyty Sarmatia. W tym czasie byłem zafascynowany sarmacką Rzeczpospolitą, a utwory Kaczmarskiego z tej płyty, bardzo pasowały mi do klimatu i po prostu lubiłem ich słuchać. Jednak dopiero po latach odkryłem przesłanie i drugie dno tego albumu. Owe osiemnaście utworów to nic innego jak wielka opowieść o Polakach, której daleko od upiększania.
Po pewnym czasie przestałem się ograniczać do utworów historycznych, zacząłem słuchać bardzo różnych kompozycji i zacząłem po prostu coraz więcej odkrywać i rozumieć. Uwielbiłem go za zmyślne obserwowanie świata i jego ocenę. Pokochałem za indywidualizm i szczerość. Bo taki był Jacek, oceniał ze swojej perspektywy i krytykował. Drwił i ironizował, widział więcej niż inni.
Aż słów mi braknie w tym miejscu; o Kaczmarskim ciężko mówić, nie odwołując się do jego twórczości. A chociaż nie poznałem jej jeszcze całej, to jest tego tyle, że sam nie wiem co tu przywoływać. O Jacku można by napisać książkę... Zresztą książka już powstała, nosi tytuł ,,To moja droga'' i świetnie się ją czyta, polecam bardzo.
Pisałem już o ,,Murach'', tak i czuję, że jest jeszcze sporo utworów, o których napiszę oddzielne posty, żeby poświęcić im należytą uwagę. Teraz jednak wspomnę chyba tylko (jako, że to rocznica śmierci) poetycki testament Kaczmarskiego, noszący tytuł ,,Testament '95''. Kaczmarski wywróżył już na samym początku swoją przyszłość i mimo, że nie było to u kresu życia, to doskonale podsumował wszystko co spotkało go do tamtej pory, a sam testament zakończył niezwykle optymistyczną prognozą. ,,(...) póki słońce świeci/wciąż będą rodzić się poeci''.
Mówię, że optymistyczną, gdyż sam mam niestety znacznie bardziej pesymistyczne podejście co do przyszłości sztuki, mam jednak cichą nadzieję, że spełnią się te słowa Mistrza, a on sam nie będzie ostatnim wielkim poetą.
Te kilka słów, to mój hołd dla jednego z największych polskich artystów. Ja ciszę po nim przeganiam tym kawałkiem prozy, ale może lepiej oddać głos jemu samemu, bo jak to sam napisał w owym testamencie, tyle już wierszydeł spłodził, że jest czym okpić po nim ciszę.
https://www.youtube.com/watch?v=XL_26Xm7yV4

niedziela, 2 kwietnia 2017

Bardziej Rosji nienawidzicie niż Polskę kochacie

Dzisiaj będzie dość aktualny temat. To znaczy, temat ten jest aktualny cały, a i już od dawna chodził mi po głowie, ale w ostatnich dniach miało miejsce wydarzenie, które stało się bodźcem do poruszenia tego problemu akurat teraz. Jak się można domyślić z tytułu idzie o rusofobię. Oj, dzisiaj polecą emocje...
Zanim jednakże przejdę do meritum, to taka mała dygresja: słowa, których użyłem jako tytułu, wypowiedział czołowy polski nacjonalista... Wydawać by się mogło, że to paradoks, ale miał pan Dmowski rację, bo i ten problem dotyka polską politykę dzisiaj.
Polską politykę, a zwłaszcza partie głównego ścieku, łączy właśnie rusofobia. Zwróciliście może uwagę, że w większości innych spraw żrą się, kłócą i nawzajem zwalczają, w tej jednak są zgodni jak jeden mąż? Stopień rusofobii w naszym kraju po prostu mnie przeraża. Naprawdę nie rozumiem tej chorej wrogości wobec Rosji; nic chyba nie podnosi mi ciśnienia bardziej niż kolejne szczucie naszych ''elit'' na sąsiadów ze wschodu.
Zacznę może jednak od tego wydarzenia, które było bodźcem dla powstania tego posta. Ostatnio na Ukrainie, konkretnie w Łucku, ostrzelano polski konsulat z granatnika przeciwpancernego RPG-7. Nie zagłębiałem się od razu w temat, ale gdy tylko zobaczyłem nagłówek, było dla mnie jasne, kto za tym stoi i swojej tezy jestem pewien na 99,9%. Odpowiedź jest prosta: ukraińskie nacjonalistyczne bydło. Łuck jest na Wołyniu, zachodniej Ukrainie, gdzie dość silne są nastroje nacjonalistyczne (łagodnie powiedziane), nie mówiąc o tym, że na całej Ukrainie odradza się banderyzm, a kult bandytów i morderców staje się coraz popularniejszy. Ale o tym szerzej będzie kiedy indziej.
W każdym razie dla mnie odpowiedź była prosta; kto inny mógłby to zrobić na Wołyniu? Zwłaszcza, że ostatnio coraz bardziej nasilają się tam ekscesy, takie jak niszczenie polskich pomników na cmentarzach czy ataki na rosyjskie banki. A co ja słyszę w Faktach w TVN? (Wiadomości nie włączałem, ale tam byłoby pewnie to samo, rusofobię uprawiają obie te stacje.) Że sprawa jest jeszcze wyjaśniana, ale to prawdopodobnie rosyjska prowokacja.
Najpierw wybuchłem śmiechem, ale potem się wkurwiłem. Wkurwiłem się, bo to jest już naprawdę chore. Wszędzie trzeba widzieć winę Rosjan, wszystko jest rosyjską prowokacją, zewsząd otaczają nas rosyjscy szpiedzy i rosyjska V kolumna. A Ukraina jest kryształowo czysta i niewinna; jest ofiarą rosyjskiej agresji, i w ogóle Ukraina jest kochana, trzeba im dawać pieniądze, lizać dupę i stawać w pierwszym szeregu do szczekania na Rosję. Nie jest tak, że nie widzę wad Rosji, ale mam do tego kraju bardzo duży szacunek. Tak samo nie uważam za wroga Ukrainy, ale boję się co może zrobić bydło, podburzone tanimi hasełkami w stylu ''pamiętaj Lasze, że do Wisły to nasze''.
Jako Słowianin nie mogę zgodzić się na rusofobię. Rosjanie to dla nas bratni naród. Nie znam niestety żadnego Rosjanina, ale z tego co wiem, to w rzeczywistości nastawieni są raczej przyjaźnie do Polaków. Tak samo w stosunku do Ukraińców; nie jestem przeciwko jakiemukolwiek słowiańskiemu narodowi; jestem przeciwko szowinizmowi i chorej nienawiści.
Wracając do Rosjan; historia odcisnęła spore piętno na naszych stosunkach, nasza wspólna przeszłość była, mówiąc łagodnie, bardzo trudna. Ciągłe wojny, konflikty, nasza okupacja Moskwy, potem ich rozbiory, nasze powstania przeciwko nim, zesłania, represje, zamachy. Sporo się przelało bratniej krwi po obu stronach, ale nie zmienia to faktu, że i oni i my to bracia z jednej wielkiej rodziny. I chodzi właśnie o to, że jeśli chcemy budować lepszą Polskę, to musimy wyzbyć się rusofobii. Powinniśmy poprawić nasze relacje z Rosją, nie budować ich na tworzeniu napięcia, braniu udziału w nowej zimnej wojnie, a na wybaczeniu sobie krzywd i zacieśnianiu wspólnych więzi.
Jesteśmy tak bardzo do siebie podobni, chociażby lubimy (jak wszyscy Słowianie) sobie wypić. Założę się, że w poważnych rozmowach natury filozoficznej i metafizycznej, jakie zaczynają się po wypiciu dużych dawek alkoholu, Polak dogadałby się z Rosjaninem świetnie. Słowiańska dusza po prostu.
To co nas dzieli to politycy. O ile z rosyjskimi można by się dogadać (oprócz populistycznych głupców, jak Żyrinowski) tak nasi to porażka. Myślących i prezentujących zdrowe podejście jest bardzo niewielu. Nawet ci, którzy uważają się za neutralnych wobec Rosji (Janusz Korwin-Mikke) uważa się nawet za rosyjskich agentów w Polsce. Jest taka choroba, nazywa się mania prześladowcza i polski rząd chyba na nią cierpi. Żeby być dobrym politykiem u nas trzeba być wrogiem Rosji.
Do Rosji mam ogromny szacunek. Przede wszystkim za to, że w dzisiejszym świecie poprawności politycznej i szerokich wpływów mocarstwa zza oceanu, potrafią mieć stawiać na swoim i realizować swoje interesy. U siebie mają muzułmanów podatnych na radykalizację wystarczająco dużo, żeby prowadzić odpowiedzialną politykę wobec nich. Często można znaleźć informacje o Czeczeńcach z rosyjskim obywatelstwem, walczących w szeregach Państwa Islamskiego. W Rosji witani są procesem i tak średnio 10-15 latami w kolonii karnej. Ostatnio Czeczeńcy zaatakowali bazę rosyjskiej armii. Zginęło sześciu rosyjskich żołnierzy. Czy ktoś wygłaszał piękne, acz puste slogany o szacunku dla odmienności kulturowej? Czy ktoś rysował kredą po chodniku? Nie. Żołnierze odpowiedzieli ogniem i zabili wszystkich atakujących. A jeszcze parę miesięcy temu widziałem zdjęcia, na którym na linie ze śmigłowca zwisało kilka ciał martwych islamistów. I tak ten śmigłowiec latał nad wsiami w Czeczeni.
Może trochę za bardzo odszedłem od tematu, ale mam szacunek do Rosji właśnie za zdecydowaną politykę i to, że nie boją się grać na swoich zasadach. I wiecie co? Zamiast Unii Europejskiej o wiele chętniej widziałbym na mapie Europy Unię Słowiańską, może nawet połączoną w przyszłości w Kraj Słowiański. Taki mój neoslawizm, o którym innym razem.
Co tu więcej mówić? Rusofobia to choroba, którą bardzo ciężko jest wyleczyć, zwłaszcza, że objęła już bardzo wielu ludzi. Mieliśmy historię naznaczoną wojnami i wzajemnymi krzywdami, ale powinniśmy wrócić do korzeni. Słowianie są braćmi i nimi pozostaną. Tym bardziej jesteśmy w takim momencie dziejowym, że mamy ogromną szansę na przypomnienie sobie o tym braterstwie. To może być nasz czas, Słowian. Musimy jednak wybaczyć sobie nawzajem krzywdy i zamiast wiecznie rozpamiętywać dawne urazy, stanąć naprzeciw nowym czasom i pokazać, że jesteśmy ich godni. Trzeba budować zamiast płakać na ruinach!
Sława Polsce! Sława Rosji!